USA election

 Zastanawiałam się ostatnio nad amerykańskimi wyborami i tym, czy społeczeństwo USA jest gotowe, aby wybrać „nie białą” kobietę na prezydenta najpotężniejszego kraju na świecie. Wydaje mi się, że raczej nie. Ale z drugiej strony to przecież Ameryka – kraj, który potrafi zaskakiwać. Jeśli gdziekolwiek może zdarzyć się coś nieoczekiwanego, to właśnie tam.
Mimo to, w wyborach Donald Trump wygrał ze znaczącą przewagą nad Kamalą Harris. Zastanawiam się więc, co się zmieniło w percepcji Trumpa od czasu, gdy przegrał wybory z Joe Bidenem. Dlaczego wtedy był „be”, a teraz jest „cacy”? Czy Amerykanie podążają za podobnym trendem, co my w Polsce – ciągłym wahaniem między kandydatami, którzy raz są faworyzowani, a raz przekreślani?

Analizując to wszystko, doszłam do wniosku, że może Donald Trump faktycznie był najlepszym wyborem? Może Kamala Harris nie wzbudziła zaufania wyborców i Amerykanie słusznie wybrali tak, jak wybrali? Moja dalsza refleksja prowadzi mnie do prostego wniosku: tak naprawdę niewiele wiem o obu kandydatach. Zasadniczo też nie powinnam się tym przejmować, bo to przecież wybór Amerykanów, nie mój.


Ale czy na pewno? Czy wybór prezydenta USA to wyłącznie wewnętrzna sprawa Ameryki? A może prezydent Stanów Zjednoczonych coraz bardziej staje się nieformalnym „prezydentem Zachodu,” liderem o globalnym znaczeniu? I właśnie dlatego powinnam się interesować, kto zostanie prezydentem USA. Nie mogę głosować, ale mogę mieć wpływ, choćby poprzez wyrażanie swojego zdania i wywieranie wpływu na Polonię w Ameryce albo w dyskusjach z samymi Amerykanami.

Mam cztery lata, by się do tego przygotować. 😉

Komentarze

Popularne posty